Uwielbiam uczyć dorosłych. Naprawdę. Młodszych też ale dorośli to moja ulubiona grupa docelowa. Dlaczego? Jako nauczyciel, mogę wreszcie być sobą, nie muszę aż tak bardzo dbać o dyscyplinę. No, do dyskusji, na pewno nie ma uwag typu „Tom, open the book, REALLY, NOW”, „Yes, you can go to the toilet” czy „Don’t speak with Alice!”, ale można żartować w stylu „Przy szkockiej whisky to by nam się dopiero gadało” a także podawać przykłady z życia wzięte i rozmawiać w zasadzie o wszystkim (naprawdę o wszystkim…). Konwersacje udaje mi się rozwijać absolutnie z niczego, wystarczy być otwartym na to, czego oczekuje słuchacz, umieć zadawać odpowiednie pytania, słuchać uważnie odpowiedzi a swoje anegdoty zredukować do absolutnego minimum. Dorosły słuchacz najczęściej wie czego chce i potrafi to zakomunikować.

Oczywiście, istnieją także minusy współpracy z uczniem w ogólnie mówiąc „moim wieku”. Nie będę pisać o wszystkich bo nie warto, korzyści przewyższają drobne niedogodności. Natomiast jest pewna poważna trudność, która często hamuje lub nawet blokuje słuchacza na dobre. A właściwie na złe. Chodzi o… strach przed pomyłką. Wielu z  nas ma tak głęboko zakorzenione poczucie, że skoro jestem dorosły, to w pakiecie (i wraz z przyrostem lat) dostałem zobowiązanie do nieomylności – nie mogę się pomylić. Jak można popełniać ciągle te same błędy! Ale ze mnie oferma! Gdy się pomylę, to mnie wyśmieją. No tragedia prawie grecka….

Brzmi znajomo? Wielu dorosłych tak ma. Posiadamy takiego wewnętrznego krytyka, który popełnianie błędów najchętniej ukarałby co najmniej (samo)biczowaniem. A więc skoro mam się ośmieszyć, to lepiej nic nie powiem. Bywamy bardzo złośliwi sami wobec  siebie…

Często uświadomienie sobie, że tak naprawdę sam sobie robię krzywdę pomaga przełamać pierwsze bariery. Dodatkowo, warto zadać sobie trud posłuchania osób, dla których język, którego się uczymy także nie jest rodzimy. Czy na pewno Japończycy mają oksfordzki akcent? Albo chociaż w przybliżeniu mówią jak królowa angielska? Czy Włosi mówią gramatycznie? Ale skoro mówią szybko, to na pewno gramatycznie. Szybko czyli poprawnie? Niekoniecznie. Pomyślmy ponadto, jak reagujemy na to, że druga osoba mówi w znanym nam języku. Na wycieczce po Afryce cieszymy się, gdy ktoś potrafi sklecić kilka słów, dzięki czemu wiemy, którą drogę wybrać albo co właśnie wylądowało nam na talerzu.

Cały świat mówi po angielsku, jedni lepiej, drudzy gorzej. Zawsze znajdziesz kogoś, kto będzie mówił bardziej płynnie od ciebie ale także kogoś, kto zna tylko dwa słowa. Najważniejsza niech będzie chęć komunikacji a gdy dasz sobie prawo do błędu i jak mawia moja serdeczna przyjaciółka „zluzujesz pośladki”, wszystko stanie się odrobinę prostsze a nauka języka szybsza.

Bez wątpienia, strach przed pomyłką to tylko jeden z elementów utrudniających naukę. O kolejnych postaram się opowiedzieć w następnych odcinkach…